Rozmieszczenie w Polsce i krajach nadbałtyckich amerykańskich wojsk jest efektem współpracy w ramach Paktu Północno-Atlantyckiego. Militarny sojusz chce w ten sposób zapewnić bezpieczeństwo Litwie, Łotwie i Estonii, by nie powtórzył się scenariusz, który od kilku lat przerabiany jest na Ukrainie. Batalion, który trafi do Polski ma chronić tzw. przesmyku suwalskiego, czyli wzmocnić tereny nadgraniczne pomiędzy Rosją i Białorusią.

Ze względu na rolę sił NATO i konieczność ich lokalizacji, Orzysz był brany jako ewentualna baza od momentu, gdy pojawiły się zapowiedzi skierowania wojsk USA w ten rejon Europy. Według doniesień prasowych, szczegóły ustalono podczas niedawnego spotkania Pawła Solocha, szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego,  z gen. Benem Hodgesem, dowódcą US Army w Europie. Orzysz i pobliski poligon w Bemowie Piskim, który wielokrotnie był już miejscem ćwiczeń amerykańskich żołnierzy, wydają się optymalnym wyborem.

Amerykańskie bataliony mają być lokowane w nowych bazach już od stycznia. Do Orzysza ma trafić batalion składający się z około 800 żołnierzy z 2. Pułku Kawalerii. Ta formacja dysponuje m.in. wozami bojowymi Stryker. Docelowo w każdym z państw na wschodniej flance NATO ma stacjonować w sumie ok. tysiąca żołnierzy USA, a w przypadku Polski zapowiedziano także wysłanie brygady pancernej. Środki na te działania miały zostać już zapewnione w budżecie Stanów Zjednoczonych.

Utworzenie w Orzyszu amerykańskiej bazy to spora szansa i wyzwanie. Amerykanie z pewnością będą szukali firm obsługujących armię, zapewniających różne usługi i produkty. Powinna wzrosnąć także ranga miejscowej jednostki wojskowej.