Na koncert trzeba było poczekać, bo o ponad godzinę przedłużyły się licytacje przedmiotów na WOŚP. Warto było jednak mimo mrozu spędzić czas na Placu Daszyńskiego, bowiem dzięki temu na konto Orkiestry wpłynęło sporo pieniędzy. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się obrazy, wykonane przez uczestników zajęć plastycznych Piskiego Domu Kultury.



Przemarznięci artyści postanowili ogrzać zarówno siebie jak i skostniałą publiczność za pomocą energii sceny. I udało się. Od początku do końca koncertu każdy utwór rozpalał energię publiczności. Artyści wykonywali głównie covery znanych utworów. Dzięki temu prawie każy utwór znany był zarówno muzycznie, jak i tekstowo uczestnikom wydarzenia.

Marcin Nowicki - Novik - udowodnił, że jest w stanie dorównać świetnemu wokaliście młodszego pokolenia. Poza hitami radiowymi Novik przypomniał publiczności hity piskiego zespołu Ameryka, w którym był frontmanem.





Patryk Żywczyk jest znany szerzej w Polsce, głównie za sprawą uczestnictwa w 10 edycji The Voice of Poland. Żywczyk popisał się wokalnie w trudnym momencie utworu Kamila Bednarka - Chwile jak te.






Dla Żywczyka udział w WOŚP był szczególnie ważnym wydarzeniem. Jak sam wyznał ze sceny, udało mu się pokonać w życiu wiele problemów zdrowotnych, w tym sepsę, na której leczenie przeznaczone będą pieniądze tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.


Połączony koncert Novika i Żywczyka był świetnym pomysłem. Można się pokusić, że taka forma koncertu dorównuje występom gwiazd sceny muzycznej. Dla wielu znacznie lepsza jest taka forma koncertu, w której hity lecą ze sceny jeden po drugim, niż przyjazd artystów często z jednym lub dwoma szlgierami, na których opierają swoje zazwyczaj kosztowne występy.

W każdym razie czekamy na więcej, ale wiosną lub latem. Będzie jeszcze lepiej!