Królestwo Posejdona nie kryje przed nim żadnych tajemic, od lat nurkuje w wodach całego świata, obrazy które odkrywa przed nim podwodny świat ocala od zapomnienia uwieczniając na fotografii. Jeremiasz Dutkiewicz - absolwent olsztyńskiej ART, przedsiębiorca, ale przede wszystkim podróżnik, płetwonurek i fotograf był gościem piątkowego spotkania w Muzeum Ziemi Piskiej.

W programie spotkania znalazła się m.in.prezentacja slajdów z ostatniej podróży Dutkiewicza do Tajlandii i Kambodży, nie zabrakło również zdjęć ukazujących bogactwo fauny i flory rodzimych rzek i jezior.

Nasz podwodny świat nie jest wcale mniej atrakcyjny niż ciepłe akweny - mówił Dutkiewicz - trzeba tylko umieć to piękno dostrzec. I rzeczywiscie, patrząc na jego zdjęcia można w zwyczajnej płotce dostrzec coś niepowtarzalnego. Na dobre ujęcie trzeba czekać - mówi nurek - na szczęście dzięki fotografii cyfrowej czas ten skrócił się... efekt pracy jest od razu widoczny. Do niedawna jeszcze używałem klasycznego sprzętu. Czterdzieści rolek 36-klatkowego filmu - to średni wynik wyprawy, niestety, większość zdjęć nadawała się do wyrzucenia. Wywoływanie zdjęć robionych techniką "na czuja" przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Co zobaczę - kawałek ogona, prześwietloną płetwę, czy nogę płetwonurka - zastanawiałem się.

Sukcesem dobrej fotografii podwodnej jest spostrzegawczość, cierpliwość, ale przede wszystkim znajomość akwenu. Podróżując w odległe zakątki, Dutkiewicz korzysta z rad przewodników, dzięki czemu szansa na znalezienie żądanego obiektu wzrasta.

Warsztat Jeremiasza Dutkiewicza doceniają wydawcy, jego zdjęcia ukazują sie na łamach najbardziej znaczących w branży tytułów. Nie ma wątpliwości co do tego, że jego prace warto znać. Ujrzawszy je, z pewnością, zapragniemy choćby na chwilę podejrzeć świat skryty pod taflą wody.