Pracownicy oświaty szykują się do strajku. Postulat ZNP o podwyżce 1000 złotych od 1 stycznia 2019r dla wszystkich pracowników oświaty - zarówno nauczycieli, pracowników administracji i obsługi został odrzucony przez rząd. Żądania MOZPO NSZZ Solidarność o zmianach płacowych również zignorowano. Strajk jest nieodwołalny - mówią związkowcy.
Zapowiadane przez minister edukacji Annę Zalewską podwyżki są zdaniem ZNP stanowczo zbyt niskie. Szefowa MEN zaoferowała wzrost płacy zasadniczej nauczycieli w 2019 roku - od 121 do 166 zł brutto, w zależności od stopnia awansu zawodowego. Według ZNP to żadna podwyżka, jedynie kolejna próba łagodzenia sytuacji. Działacze nie zgadzają się na takie ustępstwa. Oczekują podwyżki o ok. 1000 złotych. Czy rząd zdoła przedstawić inne satysfakcjonujące ZNP rozwiązania? Czas ucieka.
Jeżeli nie, w poniedziałek 8 kwietnia rozpoczynamy strajk, który potrwa do odwołania – poinformował prezes zarządu Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz kilka tygodni temu i zdania nie zmienia, bo nie padają ze strony rządu żadne satysfakcjonujące związek konkrety.
Plakaty wiszą już na budynkach placówek edukacyjnych w naszym mieście
Strajk nauczycieli oznacza paraliż w edukacji. Na 10-12 kwietnia 2019 roku ustalono termin przeprowadzenia egzaminu gimnazjalnego, od 15 kwietnia rozpoczynają się egzaminy ósmoklasistów.
Aby jednak rozpocząć akcje protestacyjną, zrzeszeni w związkach pracownicy oświaty muszą wypowiedzieć się za jego organizacją w referendum strajkowym.
W powiecie piskim głosowania referendalne ZNP ruszyły we wtorek, 19 marca i trwały do piątku 22 marca. Nauczyciele i pracownicy obsługi głosowali w 25 placówkach, w których działa ZNP. Już wiadomo, że za strajkiem opowiedziała się większość szkół.
Przewodniczący ZNP w Piszu, Wiesław Dębek
Spośród 1077 osób uprawnionych do udziału w referendum wzięło w nim udział 881 osób. To ponad 80% — mówi Wiesław Dębek, prezes piskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego - Spośród głosujących aż 803 osoby były za tym, aby przeprowadzić strajk. W pięciu placówkach 100% głosujących opowiedziało się za strajkiem. W dwóch placówkach nie dojdzie do strajku z powodu niskiej frekwencji.
Dyrektorzy szkół otrzymają wkrótce powiadomienia o tym, ilu pracowników opowiedziało się za strajkiem i czy w ich placówce zostanie on przeprowadzony. W szkołach zostaną niebawem zawiązane komitety strajkowe.
Obowiązek zapewnienia opieki nad dziećmi na czas strajku spoczywa na dyrektorach szkół i przedszkoli.Ci wyrażają obawę, czy wystarczy rąk do pracy. Jeśli wyniki referendalne potwierdzą się, może być z tym problem.
Tymczasem Międzyzakładowa Organizacja Związkowa Pracowników Oświaty NSZZ Solidarność zakończyła dopiero mediacje z dyrektorami w sprawie zmian płacowych. Żądania związku, choć skoncentrowane również na podwyżce, odbiegają od tych proponowanych przez ZNP.
Mamy kilka postulatów - wzrost wynagrodzenia o 650 zł od stycznia 2019 r., podwyżka o 15% od stycznia 2020 roku oraz likwidacja bezpłatnych godzin. Domagamy się także podwyżki dla pracowników obsługi i administracji - o 15% od 2019r. i kolejne 15% od 2020r. - mówi Robert Iłowiecki przewodniczącyMOZPO NSZZ Solidarność - Nasze mediacje zakończyliśmy sporządzeniem protokołu rozbieżności. Rozpoczynamy referendum strajkowe.
I podobnie jak wcześniej ZNP, zrzeszeni w Solidarności pracownicy oświaty wypowiedzą referendalne tak albo nie dla strajku. Referendum Solidarności potrwa do 1 kwietnia. Jeśli weźmie w nim udział połowa uprawnionych i większość opowie się za najostrzejszą formą protestu, również zrzeszeni w Solidarności przedstawiciele oświaty przystąpią do strajku. Ten formalnie może rozpocząć się od 15 kwietnia.
Czekaliśmy tyle lat na godne wynagrodzenie - nasze życie to ciągła nauka, kończymy kursy, szkolenia, dodatkowe kierunki. A zarobki bez zmian. Dość! Musimy podjąć tę formę protestu.
Mamy nadzieję, że rodzice zrozumieją, że nie robimy tego przeciwko uczniom, ale w obronie naszej godności. Proszę wierzyć, że dopuszczenie do strajku to najgorsze rozwiązanie - chaos, pretensje, przepychanki słowne. Ale z rządem nie da się już rozmawiać z pokorną miną. Nie chcemy przepraszać za to,że walczymy o swoje. - Mówią nauczyciele, którzy w referendum opowiedzieli się za przystąpieniem do akcji strajkowej.
Zrzeszeni w związkach nie mają wątpliwości, choć różnią ich niuanse postulatów, połączy zdecydowany sprzeciw wobec polityki rządu, który wyrażą wspólnym protestem.