Okazało się, że sprawa jest skomplikowana. Próbując ustalić, kto jest zarządcą kładek, skontaktowaliśmy się najpierw z GDDKiA, do której należy most. - Kładki dla pieszych przy starym moście w Piszu nie zostały wyremontowane ponieważ nie są zarządzane przez GDDKiA - powiedział Piszaninowi Karol Głębocki, rzecznik prasowy olsztyńskiego oddziału GDDKiA.
- Wybudowane zostały w przeszłości na zlecenie miasta i nigdy nie zostały nam przekazane. Remont mostu natomiast wykonywany jest w związku z przekazaniem go w dniu 1 stycznia 2010 roku miastu, co jest skutkiem wybudowania nowego mostu i nowego przebiegu dróg krajowych 58 i 63 w Piszu - wyjaśnił Głębocki.
W Urzędzie Miejskim dowiedzieliśmy się natomiast, że ciągi pieszych przy moście prawdopodobnie nie mają żadnego właściciela. - Wygląda na to, że te kładki nie należą do nikogo. Ze swojej strony możemy powiedzieć tylko tyle, że na pewno nie są one własnością Gminy - powiedział Rafał Grusznis z Urzędu Miejskiego.
Wydaje się, że na razie nie ma szans na wyremontowanie kładek
|
- Gdybyśmy mieli kierować się zapisem Ustawy o Drogach Publicznych, który określa co wchodzi w skład drogi, należałoby uznać, że kładki, podobnie jak droga, należą do GDDKiA. Ale tu sprawa jest bardziej skomplikowana. Bo, o ile mnie pamięć nie myli, kładki te zostały dobudowane do obiektu mostowego bez porozumienia z ówczesną centralną administracją drogową - tłumaczy Henryk Wrzosek, naczelnik Wydziału Geodezji, Kartografii, Katastru oraz Gospodarki Nieruchomościami Starostwa Powiatowego w Piszu.
1 stycznia 2010 roku "stary" most samochodowy zostanie przekazany miastu. A co z kładkami? Czy dalej pozostaną "ziemią niczyją"? Pozostaje mieć nadzieję, że właściciel kładek w końcu się znajdzie, a same kładki problemów sprawiać nie będą.
Bo co by było gdyby kładki na przykład się zawaliły, albo jakiś element konstrukcji kładek spadł na płynący pod nimi kajak lub statek? Kto by odpowiadał za konsekwencje idących po kładkach, czy płynących pod nimi? Już dziś kładki bujają się jak trampolina, a przechodnie zastanawiają się, czy tak ma być, czy jest to może efekt starzenia się konstrukcji?
Oby nie doszło do takiej sytuacji, jaka w listopadzie zeszłego roku miała miejsce w Marciszowie w województwie dolnośląskim. Pod ciężarówką zawalił się stalowy most, który także nie miał właściciela. Na szczęście nikt wtedy nie ucierpiał ale i nikt nie śpieszył się do naprawienia szkód. Dopiero nadzór budowlany nakazał tamtejszemu staroście usunąć zawaloną przeprawę z rzeki. Chętnych do odbudowy mostu również nie było.
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze