Grześkowiak zabrał głos podczas ubiegłej sesji Rady Miejskiej. Przedstawił się jako przedsiębiorca z Wielkopolski, zajmujący się na co dzień transportem międzynarodowym i logistyką, który jest umiłowany w Mazurach od kilkunastu lat.
- Z zamiłowania jestem podróżnikiem i uwielbiam statki, opowiadal Grześkowiak, odbyłem podróż dookoła świata, zwiedzając głównie słynne porty na całym świecie. Od 20 lat żegluję też po Mazurach. Znam temat żeglarstwa i sportów wodnych na terenie Mazur, postanowiłem zainwestować w statek i nazwac go imieniem poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Nazwę tę uzgodniłem z Kirą Gałczyńską, która tę wiadomość uznała jako "najlepszą, jaką dostała w tym roku".
Statek, który jest już własnością Grześkowiaka, stoi obecnie w Niemczech. Jest to ogromna, dwupokładowa jednostka - 36 metrów długości i 6 metrów szerokości. Można nim pływac po Pisie, ponieważ jest to statek płaskodenny, ma zanurzenie tylko 1 metr, dzięki czemu może pływać po płytkich zbiornikach wodnych. Ów statek byłby największym statkiem pasażerskim na Mazurach. Dziś może zabrać na pokład ponad 200 osób (największe statki na Mazurach, to 140-osobowe jednostki), jednak Grześkowiak chce przerobić "Gałczyńskiego" na hotelowiec.
Chciałbym, by był to statek konferencyjno - hotelarski, przedstawiał pomysł Grześkowiak. To jest moja nisza, która pozwoli zaoferować coś, czego jeszcze na Mazurach nie ma. "Gałczyński" zabierałby na pokład 30-40 osób i płynął z portu macierzystego w Piszu na rejs po Mazurach. Już myślę o podobnych przystaniach w Mikołajkach, Rynie, Gizycku i Rucianem.
Biznesmen z Wielkopolski przyjechał na sesje rady miejskiej nie bez powodu. Zwrócił się do gminy o pomoc w swoim przedsięwzięciu.
Fot. Krzysztof Szyszkowski
Wystąpienie biznesmena podczas sesji Rady Miejskiej w Piszu.
|
Czy przedsiębiorcy z Leszna uda się zrealizować pomysł? Zobaczymy. Wydaje się jednak, ze jest to jedna z nielicznych okazji, by w Piszu regularnie cumował duży statek pasażerski. Żegluga Mazurska nie chce pchać się do Pisza, z uwagi na konieczność pogłębienia Pisy oraz długą przeprawę przez Kanał Jegliński. Zatem długo nie zobaczymy giżyckiej "białej floty" na Rosiu i Pisie.
Jeśli Grześkowiak nie trafi na dobry grunt w Piszu, to na długo pozostanie nam cieszyć oko jedynie starym poczciwym "Smętkiem".
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze