13 sierpnia o 13.13 piscy żeglarze popłynęli w Giżycku po mistrzostwo.
W dniach 13-14 sierpnia w Giżycku odbyły się jubileuszowe X Międzynarodowe Mistrzostwa Polski DZ. Całodobowe regaty jedyne tego rodzaju w Polsce uznawane są, nie bez przyczyny za najtrudniejsze na naszych wodach śródlądowych. Ze względów technicznych łodzie biorące udział w mistrzostwach podzielono na trzy kategorie: tradycyjna (ciężka, trzytonowa tzw. szczecińska łódź przystosowana do rejsów zatokowych), klasyczna (o połowę lżejsza) i open (łodzie z nietypowym kadłubem, ożaglowaniem i osprzętem).
Wśród 26 załóg z Polski, Litwy i Estonii nie zabrakło też żeglarzy z Pisza, którzy jak co roku stawili się w porcie Almaturu nad J. Kisajno. Nasze miasto reprezentowały tym razem dwie załogi obsadzające łodzie "Bocianie Gniazdo" (tradycyjna) i "Barkas" (klasyczna). W składzie pierwszej znaleźli się druhowie z 7 Harcerskiej Drużyny Wodnej "Pagajungi" i uczestnicy Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Piszu oraz sympatycy drużyny. Drugą stanowili uczestnicy Międzyszkolnego Ośrodka Sportowego w Piszu.
Start do regat rozpoczął się tradycyjnie na żaglach, ale ze względu na słabe wiatry ograniczono go do jednej prostej, a nie jak w typowych regatach żeglarskich po trójkącie. Była to decyzja o tyle słuszna, że łodzie typu Dezeta są jednostkami żaglowo-wiosłowymi i kiedy brakuje wiatru załoga "włącza" drugi napęd czyli wiosła. Tak też się stało już po minięciu boi zwrotnej. Większość łodzi zrzuciła żagle i popłynęła na wiosłach.
"Bocianie Gniazdo" wystartowało na żaglach bardzo dobrze, bo na drugiej pozycji - tuż za "Zakarą" z warszawskiego AWF-u. Wiatr jednak tak bardzo osłabł, że ciężka łódź prawie stanęła w miejscu, spadając na jedną z ostatnich pozycji. Po zrzuceniu żagli załoga łodzi systematycznie odrabiała straty wysuwając sie już na pierwszym odcinku etapowym z Giżycka do wyspy Gilma na jeziorze Dobskim, na 10 pozycję. Rozgrzanych wiosłowaniem załogantów "schłodził" zimny, rzęsisty deszcz "przeplatany" błyskawicami burzy, krążącej jeszcze przez kilka godzin dookoła trasy regat.
Na następnym punkcie kontrolnym w Ogonkach nad Święcajtami "Bocianie Gniazdo" znalazło się już na 9 pozycji, 50 minut po "Zakarze". Dalsza trasa regat prowadziła do Węgorzewa gdzie Piszanie po zaciętej walce z załogami AWF-u i litewską na DZ-cie o wdzięcznej nazwie "Balanga" zameldowali się jako szósta załoga. Dalszy etap do Giżycka był jedną wielką pogonią i ucieczką między załogami tych trzech łodzi. Na punkcie kontrolnym w Giżycku już w nocy przywitał piską załogę zespół "cheerliderek" skandujący nazwę łodzi (okazało się później że były to dziewczyny z Pisza, które przypłynęły dopingować nasze załogi). Podtrzymywały nas na duchu aż do końca regat, za każdym razem kiedy dopływaliśmy do giżyckiego Almaturu.
Ostatni etap regat miał prowadzić z Giżycka do Sztynortu i z powrotem ale w związku z tym, że pierwsze łodzie (wśród nich i "Bocianie Gniazdo") przypłynęły zbyt wcześnie organizatorzy dorzucili jeszcze raz ten sam odcinek. Trudno się dziwić, że na wieść o tym "radość" zmęczonych już solidnie, kilkunastogodzinnym wiosłowaniem "dezeciarzy" była niezmierna. Jednak dla załogi "Bocianiego Gniazda" ten ostatni etap okazał się rozstrzygającym. Gdzieś miedzy Giżyckiem a Sztynortem na jez. Dargin ustaliła się ostatecznie pozycja trzech ścigających się wcześniej wymienionych dezet.
Piszanie wysunęli się na pierwszą pozycję i już nie odpuścili nawet lżejszej "Balandze" z Litwinami oraz równie lekkiej "Pablo" z olsztyńskiego YKP-u, która wysunęła się przed "Zakarę" i ostro "cięła się" z Litwinami. Obie łodzie na przemian wysuwały się do przodu, powoli aczkolwiek systematycznie zmniejszając dystans do "Bocianiego Gniazda". Załoga tego ostatniego mimo ogromnego zmęczenia spięła się i nie pozwoliła odebrać sobie pozycji chociaż obie goniące ją DZ-ty startowały w innej kategorii.
Ostatecznie "Bocianie Gniazdo" zajęło w klasyfikacji generalnej 6 miejsce i zdobyło Mistrzostwo Polski w swojej kategorii pokonując dotychczasowych zwycięzców mistrzostw - załogę "Zakary". Radość Piszan i zdziwienie organizatorów i obserwatorów regat były tym większe, że doskonali żeglarze z Warszawy byli uważani za profesjonalistów i bezsprzecznych faworytów na tych mistrzostwach od pierwszej edycji.
Cała trasa regat liczyła około 120 kilometrów. Załoga z Pisza pokonała ją w dwadzieścia jeden godzin z czego co najmniej 18 godzin wiosłując (co jest chyba rekordem w historii tych mistrzostw). Jako jedna z niewielu bodajże dziewięciu, pokonała całą trasę (resztę załóg odwołano i sklasyfikowano ze względu na jubileuszowy charakter mistrzostw, mimo nie ukończenia regat).
Sukces piskiej obsady możliwy był dzięki zaangażowaniu i woli walki jej wszystkich dwunastu uczestników i doświadczeniu z poprzednich lat. Niektórzy z obecnych zwycięzców z Pisza startowali w ubiegłych latach, trzykrotnie zdobywając tytuły vice mistrzów (dwa razy srebro i raz brąz).
W zwycięskiej załodze znaleźli się: Maciej i Dominik Jarczyńscy, Mateusz i Daniel Czartoryscy, Mateusz Maciejczyk, Tomasz Bagiński, Łukasz Bazydło, Marcin Kachel, Sebastian Kossakowski, Zbigniew, Grzegorz i Piotr Filipkowscy.
Szczęśliwa załoga "Bocianiego Gniazda" mimo potwornego zmęczenia, odrętwienia, odcisków na rękach i innych częściach ciała, którymi jak żartowali wypolerowali ławki wioślarskie na "glanc", stwierdziła, że warto było powalczyć żeby zwycięstwem uczcić jubileusz mistrzostw i dwudzieste "urodziny" 7 HDW "Pagajungi".
Wszyscy zgodnie stwierdzili, że chcieliby w przyszłym roku bronić mistrzowskiego tytułu.
Relację zdał Zbigniew Filipkowski
Komentarze