Chociaż życie dało im nieźle w kość, w ich sercach tli się iskierka nadziei na lepsze jutro. Często zapomniani przez bliskich znajdują nowych przyjaciół w towarzyszach niedoli. Grupa dwunastu bezdomnych, przebywających w schronisku przy ulicy Gdańskiej, pierwszą gwiazdkę spędzi w ciszy i zadumie.
– Będą to drugie takie święta z rzędu. Zjemy skromną wieczerzę wigilijną, podzielimy się opłatkiem i będziemy oglądać telewizję. Dawniej Boże Narodzenie spędzałem w otoczeniu żony, dzieci i teściów – mówi Piotr z Pisza. Podobno drogą podążył Stanisław, mężczyzna w średnim wieku, początkowo nieufny, z czasem skory do szczerych wyznań.
– To przykre uczucie samotnie bić się ze swoimi myślami. Dzieci są daleko, z żoną nie utrzymuje kontaktu. Kiedyś było zupełnie inaczej – wspólnie zasiadaliśmy do świątecznego stołu, składaliśmy sobie życzenia oraz śpiewaliśmy kolędy. Życie jest jednak okrutne, a światem rządzą pieniądze. Najpierw straciłem pracę, a potem bliskich. Pojawiły się konflikty, ktoś musiał komuś ustąpić. Nie chciałem dalszych kłótni, które mogłyby doprowadzić do tragedii, więc postanowiłem odejść. Chciałbym spędzać święta w gronie rodzinnym, ale teraz idąc w gości trzeba zabrać ze sobą prezent. Nikt się nie spyta, czy mam z czego żyć, czy trzeba mi w czymś pomóc – opowiada Stanisław.
Najważniejszym noworocznym celem bezdomnych jest znalezienie własnego kąta, który ich zdaniem pomoże w znalezieniu pracy.
– Jeśli będę miał meldunek zwiększy się szansa zatrudnienia. Żaden szef nie zatrudni osobę, która nie ma stałego dachu nad głową. Lokalne władze obiecały mi pomoc w znalezieniu lokalu socjalnego, ale na razie skończyło się na obietnicach. W przeciwieństwie do kolegi moje córki mnie odwiedzają i jest mi głupio, że widzą mnie w takim stanie – uważa Piotr.
O takich wizytach Stanisław może jedynie pomarzyć…
– Może to i lepiej, ponieważ moi krewni nie wiedzą, że przebywam w schronisku. Jeśli mnie pytają, gdzie obecnie mieszkam, odpowiadam, że na stancji – wyznaje Stanisław.
Dlaczego zwykły człowiek pamięta o bezdomnych jedynie od święta? Dlaczego nie poświęca im należytej uwagi przez cały rok?
– Wigilia to szczególny dzień, w którym pamiętamy o samotnych. Wydaje mi się, że kiedyś było mniej osób bezdomnych. Przed zmianą ustrojową każdy miał pracę, natomiast po przemianach jest zupełnie gorzej. Ludzie są zalatani, każdy dba tylko o siebie, nie widząc krzywdy drugiego człowieka – uważają zgodnie inni przysłuchujący się rozmowie bezdomni. Część z nich z wiadomych powodów nie decyduje się publikację swojego wizerunku, jedynie dwójka zgadza się na wspólną fotografię z dyżurnym schroniska.
Spożywając wieczerzę wigilijną pamiętajmy o tych, którzy potrzebują naszej pomocy. Zgodnie z tradycją zostawmy jedno wolne miejsce przy stole. Nie wiemy przecież, czy ktoś nie zapuka do naszych drzwi.
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze