Podniosą ciśnienie za grube miliony
Wieża ciśnień w Piszu przy ulicy Gdańskiej wybudowana została w 1907 roku. Pełniła swoją funkcję do 1992 roku, po czym popadła w ruinę. W grudniu 2005 roku wieża została wpisana do rejestru zabytków. Dzięki temu, że budowla uzyskała status zabytku, o pieniądze na jej renowację można było ubiegać się np. ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Można też było, podobnie jak zrobiono to w Giżycku, sprzedać za przysłowiową złotówkę prywatnemu inwestorowi. Władze Pisza postanowiły jednak w 2009 roku, że wyremontują wieżę z pomocą dotacji unijnych. Świetnie, bo mamy przecież strumień pieniędzy z UE! Jednak zamiast walczyć o 75% lub 85% dotację przy odpowiednio 25% lub 15% wkładzie własnym, nasi przedstawiciele "wywalczyli" proporcję odwrotną.
To gmina Pisz dała 81% wkładu własnego (4 mln 193 tys. zł), a z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego otrzymaliśmy 19,3% dofinansowania (992 tys zł). Zaiste finansowy majstersztyk! Na jednej z ówczesnych sesji Rady Miejskiej twierdzono, że dla tego obiektu i z tego programu nie dałoby się zrobić innej proporcji dofinansowania. Coś jednak było nie tak, skoro mądrzy włodarze z Giżycka
Stary zbiornik wyeksponowano na zewnątrz
Fot. Krzysztof Szyszkowski |
ogłosili, że dostali dotację na Twierdzę Boyen. Przy wartości projektu 4,4 miliona zł dostali dotację unijną 85%! Można było pogłówkować? W Giżycku widocznie mają lepsze kalkulatory, kwalifikacje osób tam pracujących są wyższe lub po prostu mają lepsze intencje!
20% ciśnienia - Zabytek średniej klasy
Piska wieża ciśnień została zbudowana na początku XX wieku, a więc wśród zabytków to raczej niemowlak. Nie jest szczególnie ważna dla regionu. Może należało podnieść z ruin piski zamek! To zadanie trudniejsze, ale z pewnością odbudowa mogłaby stać się architektonicznym wydarzeniem Mazur. Tymczasem powstała hybryda składająca się z zabytkowego trzonu starej wieży i nowej kosmicznej kopuły. Aby nie było jednak pretensji konserwatora zabytków, ustawiono stary zbiornik wody obok nowej wieży i zdecydowano, że ten złom będzie podziwiany. To przecież tylko kawał niemieckiej stali, osadzony na podporach, wyglądający jak wielki garnek czarownicy, albo ogromna donica bez kwiatka. Takie prowizoryczne ocalenie zabytku.
Nowa kopuła wieży Fot. Krzysztof Szyszkowski
|
W jakimś twórczym uniesieniu postanowiono, że ten zbiornik ma być atrakcją, upamiętniającą ówczesną inżynierię wodociągową.
40% ciśnienia – Niefortunne położenie obiektu
Czy ktoś z was był w Giżycku w wieży ciśnień? Obiekt w stolicy Mazur położony jest w centrum miasta. Z kopuły na szczycie można podziwiać piękną panoramę jeziora Niegocin oraz nienajgorszy widok na miasto. Jak ma się do tego wieża w Piszu? Z jednej strony widok na Sklejkę, z drugiej widok na "Holzwerkownię" i jej smutną okolicę. Trzecia (ta akurat najlepsza) perspektywa, to monotonny dywan lasu. Czwarta - widok na miasto - z najgorszej strony, jaką można było sobie wyobrazić. Gdzieś na horyzoncie powinno być widoczne jezioro Roś. Jednak ten widok na jezioro nie będzie nawet w ułamku procenta tak piękny jak z wieży w Giżycku. Gdyby piska wieża stała np. przy moście żelaznym, byłoby inaczej. W obecnym położeniu z punktu widokowego raczej korzystać będą grupy szkolne uczniów technikum, jako lekcja historii przemysłu drzewnego. - Drodzy uczniowie - tam są doły warzelniane, tam kominy, a tu pan w suwnicy transportuje drewno.
Widok na jezioro Niegocin w kawiarence wieży ciśnień w Giżycku Fot. Krzysztof Szyszkowski
|
60% ciśnienia - Wątpliwość atrakcji turystycznej
Zastanówmy się, po co turyści chcą przyjechać do Pisza? Zazwyczaj są to ludzie, którzy siedzą w warszawskich wieżowcach, dla których widok z góry na miasto jest codziennością. Oni potrzebują od tej Za włożone przez nas 4,2 miliona złotych powinniśmy byli poszukać projektu o dotacji 85 procent na wartość ogólną 28 milionów złotych. codzienności się raczej oderwać. Wędrować po lesie, pić piwo w tawernie, wędkować, żeglować po jeziorze, wylegiwać się na plaży, czy tańczyć w dyskotece. Turyści przyjeżdżają na Mazury dla wody, dla lasu i preferują turystykę przyziemną. Co prawda spragnieni są mazurskiego krajobrazu, który może im zapewnić punkt widokowy. Ale wciąganie ich po schodach na górę w słabym punkcie miasta tylko po to, by pokazać piski kombinat i pokolorowane na żółto i na niebiesko piskie bloki, pozostaje do dyskusji. Wieża nie stanie się punktem przetargowym w wyborze mazurskiego miasteczka. Za włożone przez nas 4,2 miliona złotych powinniśmy byli poszukać projektu o dotacji 85 procent na wartość ogólną 28 milionów złotych. Turystów przyciągają parki wodne, porty, promenady, bezkolizyjne ścieżki rowerowe. Powinniśmy wykładać pieniądze na wspieranie turystyki wodnej, pogłębianie rzeki, oczyszczanie rzeki, budowę infrastruktury wodniackiej i wiele, wiele innych projektów.
80% ciśnienia - Jedno miejsce pracy za 5 baniek
Wspomniane w poprzednim punkcie możliwe turystyczne alternatywy dla inwestycji w nieatrakcyjny punkt widokowy mogłyby być zastąpione inwestycją, która generowałaby miejsca pracy. Rewitalizacja wieży ciśnień w Piszu w założeniach projektowych ma stworzyć aż jedno miejsce pracy. Burmistrz zaraz wstałby na sesji i powiedział - przecież gmina nie ma za zadania tworzyć przedsiębiorstw - tworzymy tylko infrastrukturę! Jednak mądrzy i gospodarni włodarze potrafią wydawać pieniądze na takie inwestycje, które pośrednio przyczyniają się do spadku bezrobocia. Zaciągnięte kredyty na marne inwestycje w przyszłości trzeba będzie spłacić - zwiększeniem obciążeń podatkowych, a zatem stłumieniem przedsiębiorczości, co przyczyni się do pogłębiania bezrobocia.
100% ciśnienia - oddajemy wieżę za grosze
Czy 5,2 milionowa inwestycja w piską wieżę ciśnień była robiona pod konkretnego dzierżawcę? Mam nadzieję, że nie, ale istnieją logiczne przesłanki ku takiemu podejrzeniu. Przypuśćmy, że w 2009 roku pojawił się Pan Kowalski i zaproponował zrobienie w wieży restauracji. Ale cwany Kowalski tak się dogadał z władzami, że te drugie za pieniądze podatników zbudują wszystko na tip - top. Dodatkowo dadzą mu 8 tysięcy metrów ziemi w dzierżawę, na której postawi dom weselny, ogródek z piwem i przez 20 lat będzie czerpał korzyści kosztem podatników.
Takie chodzą słuchy po mieście. Mało tego - czytelnicy Piszanina przesyłają nam informacje z konkretnym nazwiskiem. Czy to dziwne? Znamy się przecież dobrze w naszej lokalnej społeczności. Trudno tu ukryć tajemnice. Z drugiej strony, łatwo o plotki. Bo jeśli małe miasto wykłada tyle pieniędzy na abstrakcyjną inwestycję, to gdzieś musi być drugie dno sprawy.
Jest i trzecia przesłanka ku temu podejrzeniu, która opiera się na treści jednej z piątkowych uchwał Rady Miejskiej w Piszu. 25 października piscy radni dali zgodę burmistrzowi na wydzierżawienie 8 tysięcy metrów działki zabudowanej wieżą, 2 budynkami gospodarczymi na okres 20 lat za 25 tysięcy złotych rocznie! Przecież to jest 2 tysiące złotych miesięcznie - tyle kosztuje czynsz za lokal w mieście!
Oto projekt burmistrza Jana Alickiego, przedłożony radnym:
A tutaj efekt uchwały - zgoda Rady Miejskiej:
Podczas sesji rady miejskiej opozycyjni radni Zajk i Bednarczyk pytali burmistrza dlaczego tak tanio oddajemy wieżę i dlaczego na aż tyle lat. Radni zwrócili uwagę, że nawet bez uwzględnienia oprocentowania - dzieląc tylko włożone miliony w inwestycję przez ilość lat, nie odzyskamy wpompowanych pieniędzy przez 150 czy 200 lat. Burmistrz odpowiadał, że to nie jest inwestycja która ma się zwrócić, na co radni opozycyjni ripostowali argumentem, że funkcja gastronomiczna w piwnicy, w kopule i wokół wieży powoduje że będzie to raczej punkt usługowy, który ma zarabiać. Burmistrz Alicki (widocznie jemu też już ta wieża podniosła ciśnienie) w coraz bardziej wymijający sposób odpowiadał na zarzuty radnych... W końcu Rada Miejska uchwaliła tę uchwałę. Niebawem dowiemy się, kto jest tym inwestorem, który zaciera ręce na myśl, że wejdzie z restauracją do gotowego obiektu.
Jedna kwestia na koniec sesji nie mogła pozostać bez wyjaśnienia. Okres dzierżawy na 20 lat. Redaktor Piszanina postanowił więc w wolnych wnioskach zapytać burmistrza, dlaczego gotowy obiekt chce wydzierżawić na 20 lat. Burmistrz odpowiedział, że chce w ten sposób zachęcić dzierżawcę. Redaktor ciągnął dalej pytanie, dlaczego aż na 20 lat. Bo przecież gdyby ktoś wziął ruinę za przysłowiową złotówkę, odbudował ją za własne pieniądze, to należałoby się mu dać te 20 lat dzierżawy. Dzierżawca - inwestor powoli mógłby odzyskać zainwestowane środki. Przy gotowej inwestycji 10 czy nawet 5 lat to zdecydowanie za dużo. Burmistrz jednak udzielił w tej kwestii odpowiedzi w stylu: "To jest moje zdanie, a to Pana..."
I takie stanowisko władzy jest dziś na porządku dziennym. Ignorowanie opinii społeczności lokalnej i niegospodarność obecnie rządzących Piszem wielu ludziom, którym zależy na przyszłości tego miasta, bardzo podnosi ciśnienie.
Krzysztof Szyszkowski
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze