W przeciwieństwie do spaceru po piskim parku, który może dać chwilę relaksu, otoczenie miejskie pozostawia wiele do życzenia. Natłok informacji płynącej z jaskrawych i nieestetycznych reklam bije po oczach na każdym kroku. Szyldy, banery, plakaty pojawiają się niczym grzyby po deszczu. Często na płotach, elewacjach budynków. Przyzwyczailiśmy się do tego, że każda wolna przestrzeń jest zagospodarowana jakąś treścią.
Nie ma jednak powszechnej aprobaty na tego typu ekspozycje. Mieszkańcy coraz odważniej wyrażają swoje zdanie w kwestii najbliższego otoczenia. Chcieliby, aby było czysto, zielono, a reklam jak najmniej.
Denerwuje mnie, że z każdej strony widzę jakieś KUP!, PROMOCJA!, TANIO! - mówi pan Kazimierz z Pisza. Gdy jadę samochodem, czuję się atakowany tymi paskudztwami.
W 2015 roku weszła w życie Ustawa Krajobrazowa regulująca kwestie pojawiania się wielkogabarytowych reklam, szyldów w witrynach sklepowych, itp. Gmina z własnej inicjatywy może, w trosce o krajobraz, podjąć działania uchwalając uchwałę reklamową. Jeżeli zdecyduje się na działania, wówczas niezbędne jest wypracowanie konkretnych instrumentów regulujących widoczną przestrzeń.
Zawarte w uchwale zapisy tworzą tzw. kodeks reklamowy, określający warunki ekspozycji reklam, zasady i warunki sytuowania obiektów małej architektury, tablic reklamowych i urządzeń reklamowych, a także ich gabaryty, standardy jakościowe oraz rodzaje materiałów budowlanych, z jakich mogą być wykonane.
Niestety, na razie władze Pisza nie podjęły działań mających na celu zagospodarowanie przestrzeni reklamowej w naszym mieście. Przeciwnie, dopuszczają możliwość zawieszana bannerów na budynkach użyteczności publicznej. W tej kwestii w Piszu panuje wolna amerykanka. Mój płot, więc mogę powiesić na nim co chcę!
W nowoczesnym mieście architektura publiczna powinna pozostać wolna od tych wątpliwych zdobień. Pamiętamy olbrzymi baner na Piskim Domu Kultury, czy szyldy na budynku Biblioteki. Mieszkańcy Pisza sprzeciwiają się upowszechnianiu informacji innej niż związanej z działalnością placówki publicznej. Tym razem interweniują u nas w sprawie pojawienia się reklam na ogrodzeniu wokół Zakładu Usług Komunalnych w Piszu.
- Wreszcie będzie czysto, pomyślałem gdy zobaczyłem, że się zasłaniają - czytamy w liście od Pana Jana, mieszkańca Pisza. Ucieszyłem się na myśl zabudowania widoku śmieci. Bo kto to widział, żeby na samym wjeździe miasta turystycznego postawić ten ZUK. Płot z desek zrobili w miarę schludny, ale raptem zaczęli wieszać jakieś plandeki. Jeszcze płotu do końca nie postawili, a już kolorowe szmaty wątpliwie reklamują różne firmy. Zastanawiam się teraz, czy stawiają go dla zamknięcia terenu, czy dla zysku. ZUK to sprzątać powinien, a nie rozwieszać śmieci na płotach.
Ponad 70% badanych mieszkańców Nysy (woj. opolskie), w którym właśnie wprowadzana jest uchwała krajobrazowa stwierdziło, że reklam w ich mieście jest za dużo. Ponad 65%, że są za duże i ponad 70%, że zmiany są potrzebne jak najszybciej.
Podobne procenty osób zadowolonych z wprowadzania uchwały krajobrazowych odnotowano w gminie Suchy Las w Wielkopolsce, gdzie również wprowadzana jest uchwała. W przeprowadzonej tam ankiecie mieszkańcy odpowiedzieli następująco:
A co na to nasi samorządowcy?
- Osobiście jestem przeciwny wieszaniu reklam na każdym wolnym miejscu, mówi Edmund Lipnicki - Przewodniczący Komisji Budżetu, Finansów, Rozwoju Gospodarczego, Budownictwa i Zagospodarowania Przestrzennego Rady Miejskiej w Piszu. - Uważam że ta kwestia powinna zostać uregulowana. Dotychczas radni nie dyskutowali nad tą sprawą. Jeszcze we wrześniu mamy posiedzenie komisji. Chętnie podejmę temat i zaproponuję radnym dyskusję nad możliwością uporządkowania przestrzeni publicznej w kwestii szyldów i reklam.
Edmund Lipnicki zachęcił Piszanina do obserwowania postępów rozmów w tej sprawie. Zatem do tematu wkrótce powrócimy. Miejmy nadzieję, że rozmowy doprowadzą do powstania uchwały krajobrazowej, i w niezbyt odległej przyszłości przestrzeń zostanie uporządkowana.