W miniony piątek gościł w Piszu Wiceminister MSWiA, Sekretarz Stanu, Arkadiusz Czartoryski. W programie jednodniowej wizyty zaplanowano m.in. spotkanie z Zarządem „Sklejki”, zwiedzanie fabryki, a także wizytę w Komendzie Powiatowej Policji w Piszu oraz spotkanie z członkami Prawa i Sprawiedliwości.
Rządowi Kazimierza Marcinkiewicza zależy na tym, aby małe miasteczka, takie jak Pisz, rozwijały się. Będziemy nad tym czuwać – mówił wiceminister. Widziałem „Sklejkę”, świetnie sobie radzi i to nie tylko na lokalnym rynku. KPP w Piszu ma bardzo dobre wyniki, ale niestety również duże potrzeby, przede wszystkim brakuje sprzętu. Priorytetem jest zakup łodzi motorowej. Taka była pierwsza refleksja wiceministra. W kolejnych słowach wyraził swoją opinię n.t. planu rewitalizacji Pisza.
- Tu powstają bardzo dobre projekty. Szkoda tylko, że miesiącami leżą w Urzędzie Marszałkowskim. Rząd Marcinkiewicza chce przełamać barierę biurokracji, by pieniądze, które przecież są, można było jak najszybciej wykorzystać.
Arkadiusz Czartoryski pełni funkcję Sekretarza Stanu w departamencie Administracji Publicznej, zasadnym więc było zapytać wiceministra o jego zdanie w sprawie złożonej skargi na przewodniczącego rady miejskiej w Piszu. Ten temat nie był poruszany podczas spotkania z władzami miasta, nie rozmawiałem z radą tylko burmistrzem Pisza i panią wiceburmistrz. Sprawy tej nie znam, ale zapewne wkrótce pojawi się na moim biurku, gdyż rzeczywiście leży w moich kompetencjach. Wiceminister MSWiA przekonywał nas jednak, że jest zdecydowanym zwolennikiem autonomii samorządów, według niego sprawy lokalne winny być załatwiane na własnym podwórku, pod bacznym okiem mediów.
Po krótkiej rozmowie z wiceministrem odnieść można było mimo wszystko wrażenie, że jej cel nie był sprecyzowany, a przyjazd był raczej efektem długoletniej znajomości z panią wiceburmistrz. Z nią to bowiem w latach 1998-2002 rządził Ostrołęką. Nie wykluczone więc, że wizyta w Piszu to pierwszy element przedwyborczej kampanii. Nie dajmy się zwariować! Polityk, jeżeli jest posłem musi oszukiwać, że nikogo nie znał i nikogo wcześniej nie spotkał? Element współpracy z panią Marią Sokoll jest faktem historycznym. Stanowiliśmy razem zgrany tandem i zależy mi na powodzeniu mojej koleżanki.
Choćby nawet o odświeżenie znajomości chodziło, to przecież każdy powód jest dobry, byleby przyniósł jakieś wymierne dla miasta korzyści.
Nie łudźmy się jednak zbytnio, że minister w Warszawie będzie miał na względzie małe mazurskie miasteczko. Troska o losy miasta leży zdecydowanie w gestii władz lokalnych i dobrze byłoby, gdyby o tym nie zapominali.
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze