REKLAMA
Data dodania: 24.01.2006
Zimne, ciasne i nie własne
Zimne, ciasne i nie własne

Mieszkańcy ulicy Rybackiej 32 czują się oszukani. Kilka dni temu otrzymali od miasta propozycję „nie do odrzucenia” – wyremontowane mieszkania w budynku dawnego PEC-u przy ulicy Mickiewicza 39, w zamian za opuszczenie dotychczasowego, przypominającego ruderę lokum. Brzmi zachęcająco, ale niestety tylko brzmi, gdyż ładny wygląd nie gwarantuje warunków do życia „po ludzku”.

Pani Elżbieta Mazur z mężem i kilkumiesięczną córeczką mieszka na Mickiewicza od trzech dni. Za trzy miesiące urodzi kolejne dziecko. W sobotę w jej mieszkaniu było 14 stopni ciepła. Dzisiaj słupek rtęci dotknął 16. Te dwa stopnie nie robią jednak żadnej różnicy, w mieszkaniu wciąż jest nieprzyjemnie zimno i tylko promienie słońca, zaglądające nieśmiało do środka, poprawiają nieco zły nastrój lokatorki.

Kaloryfery są zaledwie letnie, tu nie można normalnie mieszkać - skarży się pani Ela - Gdyby się gotowało, to by było cieplej, ale nie gotujemy, bo nie ma na czym. Nie ma tu kuchenki, trzeba będzie butlę gazową wstawić. Za trzy miesiące urodzę kolejne dziecko, jak tu żyć w takich warunkach? Na Rybackiej miałam mieszkanie 52 metrowe, teraz jeden pokój z kawałkiem…

Jedna z lokatorek domu przy Mickiewicza prawie 20 lat starała się o przydział mieszkania. Zamiast wielkiej radości spotkało ją duże rozczarowanie. Narobili klitek, aby napchać ludzi - mówi - Ja nie skarżę się na mieszkanie, małe, bo małe…, ale to zimno mnie przeraża. Okna poutykaliśmy, czym się dało, nałożyliśmy kilka warstw ubrań. W łazience wymyć się nie można…, szampony pozamarzały. Dzisiaj na termometrze w jej mieszkaniu było zaledwie 11 stopni.

Budynek nie jest przystosowany do tego, by mieszkali w nim ludzie – brak docieplenia zewnętrznego, drzwi wejściowe wykonane są z tak cienkiej listewki, że w niektórych miejscach przenika światło, przez nieszczelne okna wieje wiatr. Mieszkania ogrzewa piec olejowy, choć nie zapewnia on odpowiedniej temperatury mieszkańcom.

Do swojego mieszkania zaprosiła nas pani Elżbieta Rogińska, ze łzami w oczach opowiedziała o ekspresowej przeprowadzce i zastanych na nowym miejscu warunkach. To, co uderzyło nas zaraz po wejściu do lokalu, to zastawione do połowy okna. Koce i kołdry miały za zadanie ocieplić choć trochę wychłodzone pomieszczenie. W wózku pod oknem leżało opatulone dziecko.

Ja się wczoraj przeprowadziłam, w ten największy mróz - mówi pani Elżbieta - Zabrałam tylko ubrania, meble zostały w starym mieszkaniu, nie ma ich kto przewieźć, teraz muszę się prosić. A z drugiej strony, to nawet nie wiem, gdzie je postawić, tak mało miejsca. Rzeczywiście dwa pomieszczenia, które otrzymała pani Ela, to niewiele, tym bardziej, że razem z nią mieszka córka z rocznym dzieckiem. Biedna jestem, nie mam za co grzać w mieszkaniu, żyję jedynie z zasiłku z opieki, córka nie pracuje. Mieszkałam wcześniej w ruderze, ale za to było ciepło i więcej miejsca. Śpimy w ubraniach – dodaje córka pani Eli – dziecka nie kąpię, bo nie mam jak. W łazience, to aż strach przebywać, kontakty na słowo honoru się trzymają. Boimy się czegokolwiek używać.

Godne warunki życia należą się każdemu, bez względu na to ile ma pieniędzy. Skoro niektórzy czekali latami na poprawę swego losu, to czy nie można było przedłużyć oczekiwania jeszcze kilka miesięcy, by odpowiednio przystosować budynek? Czy konieczne były przeprowadzki w samym środku zimy stulecia? Kto jest winny? Biedni, bo nie mają pieniędzy na kupno lokalu, czy miasto, bo musi się nimi zajmować? A może odpowiedzialność zrzucić na kogokolwiek innego, choćby na poprzednich lokatorów - pracowników Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, którzy odchodząc … najprawdopodobniej zabrali ze sobą ciepło!

Opinie i komentarze

Komentarze

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Dodaj Komentarz

5000
Piski Portal Internetowy Piszanin | Wydawca - MASURIA® Krzysztof Szyszkowski | Kopiowanie zawartości bez zgody wydawcy jest zabronione
Polityka Prywatności | Kontakt