W połowie stycznia w budynku Urzędu Miejskiego wyłożono do publicznego wglądu projekt miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego śródmieścia Pisza. Dziesięć dni mieli mieszkańcy miasta na to, by pójść, obejrzeć i przeanalizować ów projekt. Wszystkie uwagi, co do planowanych zmian, które przychodziły do głowy, należało czym prędzej zapisać i w razie potrzeby w odpowiednim czasie wyrazić swój sprzeciw; milczenie zawsze rozumiane jest jako aprobata!

Biorąc pod uwagę jaki potok słów płynie z ust mieszkańców podczas jakiejkolwiek publikacji dotyczącej planowanych zmian w wizerunku miasta, można było przypuszczać, że nawet największa sala piskiego magistratu nie pomieści dyskutantów.

Tymczasem było inaczej…

Dyskusję publiczną nad przyjętymi rozwiązaniami w projekcie miejscowego planu zaplanowano w niewielkim pokoju na ostatnim piętrze urzędu, dla biorących udział w spotkaniu wystawiono zaledwie sześć krzeseł. Ale jak się szybko okazało, ta liczba była wystarczająca, zupełnie jakby ktoś przewidział, że tylu mieszkańców zechce zabrać głos. Można by nawet przypuszczać, że ktoś spisał liczbę osób zainteresowanych planem na przestrzeni tych dwóch tygodni i dlatego ilość krzeseł odpowiadał ilości zainteresowanych. Żarty żartami, ale śmiać się nie ma z czego.

Ostatecznie jednak dyskutantów zaproszono do sali obrad rady miasta, by tam cierpliwie poczekali na autora wspomnianego planu - Szymona Zabokrzeckiego. Projektant wysłuchał zainteresowanych, podkreślając że jest otwarty na wszelkie sugestie i spostrzeżenia. Potwierdzeniem tych słów dokonanie kilku kosmetycznych zmian w planie na rzecz wnioskujących mieszkańców ulicy Rybackiej.

Z cała pewnością jest jeszcze wielu mieszkańców, którzy mają zastrzeżenia co do ustaleń przyjętych w projekcie. Teraz jednak jedynym rozwiązaniem jest składanie ich na piśmie do końca lutego.