Ostra wymiana zdań, ciosy, a nawet użycie gazu łzawiącego - takie widowisko zapewnili mieszkańcom Pisza taksówkarze. „Walka uliczna” rozpętała się pomiędzy kierowcami z dwóch piskich korporacji taksówkarskich - „Krzak” i „Halo” w czwartek około południa na Placu Daszyńskiego. Powodem waśni było miejsce postojowe.
Ci z „Krzaka” podjechali pod nasz telefon, tak, że nie mieliśmy do niego dostępu. Doszliśmy do kierowcy, by odjechał, ale ten do nas z gazem wyskoczył…- relacjonuje zdarzenie taksówkarz „Halo” Taxi.
Przecież mamy dwa miejsca i możemy tam stawać - odpiera atak taksówkarz korporacji „Krzak” - a wczoraj kolega stanął, to ten z „Halo” do niego z pazurami... Kolega wyjął gaz, by bronić atakowanego. Cyrki się dzieją… W grudniu było to samo, też walczyliśmy o miejsca…Oni są pełni nienawiści w stosunku do nas. Na dowód tego mogę powiedzieć, że miałem nawet jedno nieprzyjemne zdarzenie z tamtymi kierowcami… miesiąc temu jeden z taksówkarzy z „Halo” o mało co mnie nie przejechał…
Z relacji taksówkarzy wynika, że miesiąc temu odbyło się spotkanie z burmistrzem Pisza w sprawie przydziału miejsc postojowych. Zgodnie z zawartą wówczas umową ustną, taksówkarzom korporacji „Krzak” wyznaczono miejsca postojowe na parkingu naprzeciwko PDK-u, przy „Delikatesach”, ul. Rybackiej i na Placu Daszyńskiego. Z przodu kolumny na Placu Daszyńskiego, w którym doszło do sprzeczki, ustawiają się bez wzbudzania zbędnych emocji starsi, nie zrzeszeni taksówkarze, środek pozostaje do dyspozycji taksówkarzy „Halo” Taxi, końcowe dwa miejsca zajmują kierowcy Taxi „Krzak”.
Burmistrz wyznaczył miejsca dla taksówek korporacji „Krzak”, żeby nie wjeżdżali na nasze. Mimo tego szef ich zrzeszenia powiedział, że będą wjeżdżać tam, gdzie im się podoba - mówi kierowca „Halo” - Z tymi ludźmi nie da się współpracować, nie można rozmawiać. Taksówkarze z „Euro”, „Echo”, „Mazury” i nie zrzeszeni dostosowali się. Z nimi nie ma problemów, nawet dzielimy się z kursami, gdy się nie wyrabiamy – dodaje inny.
Z rozmowy z taksówkarzami korporacji „Halo” wynika, że na zebraniu wszyscy zgodzili się z zaproponowanymi warunkami. W myśl niepisanej umowy, na parkingu w centrum miasta taksówkarze Taxi „Krzak” mogą parkować niezależnie od miejsca dopiero wieczorem, w ciągu dnia przysługuje im miejsce końcowe w kolumnie.
My im nie wchodzimy w drogę, gdy mamy zlecenie zabrać klienta z miejsca znajdującego się przy postoju „Krzaka”, stajemy dalej, aby nikt nie miał do nas pretensji - mówi kierowca „Halo” Taxi - Oni nie mogą uszanować tego, że my też mamy swoje miejsca. Nawet burmistrza nie słuchają…
Zarzuty te odpierają jednak kierowcy Taxi „Krzak” twierdząc, że konkurenci wybrali sobie najlepsze miejsca w mieście… Pisz to małe miasteczko, powinien być jeden parking i wtedy byłby spokój. Nikt nie miałby do nikogo pretensji, kto ma lepiej, a kto gorzej.
24 lata jeżdżę na taksówce i takiej zadymy nie było…- komentuje sytuację kierowca -Taksówek jest stanowczo za dużo, w Niemczech na 1000 mieszkańców przypada jedna… u nas konkurencja jest znacznie ostrzejsza i dlatego trwa walka.
Licencję na jazdę taksówką posiada w Piszu 38 kierowców: 7 Taxi „Krzak”, 7 „Halo” Taxi. Pozostali to taksówkarze Taxi „Mazury”, „Echo”, „Euro” i nie zrzeszeni w żadnej korporacji.
Dopóki nie było tych z „Krzaka” był spokój… z nimi nie idzie się dogadać, oni tylko do bicia się szykują, tego kiedyś nie było… Psują tylko opinię innym taksówkarzom. My chcemy się dogadać…- mówią z przekonaniem taksówkarze „Halo” Taxi.
Czy tak rzeczywiście jest? Można mieć wątpliwości, gdyż sprawa czwartkowego sporu przedstawia się w policyjnym raporcie inaczej, niż to przedstawili poszkodowani kierowcy z „Halo” Taxi.
Przed godziną 12.00 na posterunku policji stawił się taksówkarz jednej z korporacji („Halo” Taxi- red.), zgłaszając, że kierowca konkurencyjnego zrzeszenia ( Taxi „Krzak”- red.) użył w stosunku do niego gazu łzawiącego - poinformował nas st. asp. Mirosław Barański, oficer prasowy KPP w Piszu - Na miejscu okazało się jednak, że to zgłaszający wszczął bójkę. Chcąc pomóc zaatakowanemu koledze taksówkarz z Taxi „Krzak” wtrącił się do awantury i sam został uderzony w twarz.Wówczas rzeczywiście użył gazu w obronie kolegi i swojej własnej. Nasze ustalenia wykazały, że to „zgłaszający rozpoczął awanturę. Dlatego za zakłócanie porządku publicznego zaproponowano mu mandat w wysokości 200 złotych. Odmówił on jednak jego przyjęcia mówiąc, że zdarzenie miało inny przebieg i to on jest pokrzywdzonym. W chwili obecnej przeprowadzane są czynności wyjaśniające. Jeżeli ustalenia się potwierdzą skierujemy sprawę do sądu grodzkiego.
To jednak nie zakończy konfliktu, gdyż uczestnicy bójki zdążyli już złożyć przeciwko sobie zawiadomienie o naruszeniu nietykalności.
Kiedy skłóceni kierowcy dojdą do porozumienia i czy w ogóle? Z ich słów wynika jasno, że kompromis jest niemożliwy, póki strona przeciwna nie zaakceptuje warunków. Kto tak naprawdę ma rację?
Miejmy nadzieję, że taksówkarze opamiętają się w porę i ten spór nie doprowadzi do wojny o klienta. A nam pasażerom nie trzeba będzie brać pod uwagę opcji – jechać taksówką, czy może lepiej iść piechotą, by nie narażać się na przykry widok tryskającej krwi walczących o nas kierowców.
Komentarze