REKLAMA
Data dodania: 21.07.2006
Sezon urlopowy w pełni
Sezon urlopowy w pełni
Tegoroczny lipiec okazał się dla nas łaskawy, nie szczędził słonecznych dni. Patrząc na wyschnięte trawy, zasuszone plony, ale także na zmęczonych upałami mieszkańców, można dojść do wniosku, że było ich zbyt wiele. Aż trudno uwierzyć w to, że kilka miesięcy temu synoptycy zapowiadali deszczowy początek lata. Wypogodzić miało się dopiero w sierpniu.
 
To właśnie owe błędne prognozy skłoniły wielu Piszan do odłożenia urlopu na koniec lata. My z mężem bierzemy wolne dopiero w połowie sierpnia – mówi pani Agnieszka – zapowiadano, że dopiero wtedy ma być piękna pogoda, tymczasem prawdopodobnie największy żar leje się z nieba teraz, gdy trzeba pracować.
 
Na zbawienny deszcz wszyscy czekamy z niecierpliwością, ale byłoby mimo wszystko szkoda, gdyby rozpadało się na kilka tygodni. Wyczekany przez cały rok urlop straciłby na uroku.
 
Trzeba być dobrej myśli i przygotować się do udanego wypoczynku.
 
Na początek zabezpieczmy mieszkanie – zakręćmy wodę, gaz, pozamykajmy okna. Warto pomyśleć o ubezpieczeniu mieszkania na wypadek zalania, włamania, bądź innych tragedii. Klucze oddajmy pod opiekę komuś bliskiemu, kto zajrzy co kilka dni, podleje kwiatki i uprzątnie stos ulotek, podpowiadających złodziejowi, że nikogo nie ma w domu.
 
Jedno zmartwienie mamy z głowy, co dalej? Ruszamy… za granicę. Sprawdzając zawczasu biuro turystyczne, z którego usług skorzystamy.
 
Nie ma więc obawy o wyżywienie, atrakcje, a co najważniejsze – pogoda gwarantowana. Zabezpieczeni w olejki przeciwsłoneczne z wysokim filtrem UVA i UVB możemy oddawać się przyjemnościom plażowania nad brzegiem morza czy oceanu. Jest jednak coś, co może nam skutecznie zakłócić tę sielankę. To zatrucia pokarmowe. Prawie połowa urlopowiczów wyjeżdżających na południe Europy, do Afryki i Ameryki Południowej cierpi z tego właśnie powodu. Zatrucia pokarmowe są częstą dolegliwością turystów wyjeżdżających do Indii i Chin, a także Egiptu, odwiedzanego przez Polaków niemal przez okrągły rok.
 
Co trzeciemu turyście dokuczają biegunki wywołane przez wirusy, bakterie lub pasożyty. Owe dolegliwości nazywane są przez lekarzy „biegunką podróżnych”.
 
Warto przed wyjazdem skorzystać z porady lekarza, poddać się szczepieniom i zabezpieczyć w leki, które ukoją wakacyjne dolegliwości.
 
Czyżby zatem bezpieczniej było pozostać w kraju? Być może tak, choć tu także nikt nam nie zagwarantuje 100% bezpieczeństwa.
 
Bezpieczeństwo narażamy na szwank najczęściej za sprawą alkoholu. Urlop to czas beztroski podlewanej wyskokowymi trunkami. Nic w tym złego, gdy wraz z przyjaciółmi tak właśnie postanowimy spędzić jakiś dzień. Niestety po alkoholu przychodzą do głowy rozmaite pomysły, których koniec nie jest happy endem.
 
Alkohol zaburza ocenę własnych możliwości pływackich, skłania do brawury, zwiększa prawdopodobieństwo szoku termicznego, osłabia organizm. Po spożyciu alkoholu należy unikać kąpieli. Prawie co trzecia dorosła osoba topiąca się była nietrzeźwa.
 
W żadnym wypadku nie należy kąpać się w miejscach zabronionych. Najbezpieczniejsze jest korzystanie z kąpielisk strzeżonych. Podczas wypoczynku nad wodą należy zwrócić szczególną uwagę na dzieci, nieustannie przypominając im zasady bezpiecznego przebywania nad wodą.
 
Skutecznie popsuć wakacje mogą nam również owady - krwiożercze komary i kleszcze. Na pierwsze wynaleziono na szczęście różne środki – aerozole, maści, świece, kadzidełka. Przeciwko drugim mamy znacznie skuteczniejsze oręże - szczepionkę.
 
Kolejną zmorą urlopowiczów są dolegliwości żołądkowe. Również w kraju możemy złapać biegunkę podróżnych. Jadąc np. w drugi koniec Polski bezpieczniej byłoby wystrzegać się picia wody z kranu. Nasz żołądek bardzo szybko zareaguje na nieznane mu bakterie, do nowego klimatu przyzwyczai się dopiero po 3-4 dniach. Najlepiej pić wodę mineralną i ją stosować również do gotowania..
 
Następnym zagrożeniem, które czyha wzdłuż koryt rzek, w przydrożnych rowach i na nieużytkach rolnych w rejonie południowej Polski jest monstrualnych rozmiarów dziki koper, przez znawców zwany barszczem Sosnowskiego. Barszcz Sosnowskiego to roślina, która podczas upalnej pogody wydziela pyłki wywołujące uczulenie skóry, a sok tej rośliny może dotkliwie poparzyć. Na skórze pojawiają się bąble wielkości grochu, które po pewnym czasie zasychają, ale na długo zostają po nich plamy. W naszym klimacie roślina osiąga znaczne rozmiary (3-4 metry). Zetknięcie ze skórą wywołuje u człowieka efekt fotodynamiczny, podobny do oparzeń, z martwicą skóry włącznie. Kontakt z rośliną może również doprowadzić do zapalenia spojówek. U zwierząt wywołuje podrażnienie przewodu pokarmowego, biegunkę, nudności i krwotoki wewnętrzne.
 
To jedynie kilka nieprzyjemnych elementów letniego wypoczynku, którym możemy skutecznie zapobiec. Niestety, na pogodę nie mamy wpływu, na wszelki wypadek zabierzmy więc parasol i deszczówkę.
 
Pamiętajmy, udane wakacje, to takie z których pozostaną miłe wspomnienia, niezależnie od towarzyszącej nam aury.
Opinie i komentarze

Komentarze

Brak komentarzy, bądź pierwszy!

Dodaj Komentarz

5000
Piski Portal Internetowy Piszanin | Wydawca - MASURIA® Krzysztof Szyszkowski | Kopiowanie zawartości bez zgody wydawcy jest zabronione
Polityka Prywatności | Kontakt