Wodne wyprawy - to jedna z największych atrakcji Mazur. Każdego roku w sezonie letnim żeglarze z całej Polski odwiedzają Krainę Wielkich Jezior. Akweny pękają w szwach od entuzjastów tego sportu – zarówno doświadczonych wodniaków, jak też laików stawiających dopiero pierwsze kroki. Wszyscy oni jednak twierdzą zgodnie, że do wody trzeba mieć respekt.
Największym wyzwaniem, nawet dla żeglarzy z wieloletnim stażem jest jezioro Śniardwy, nie bez przyczyny nazywane mazurskim morzem. Powierzchnia tego największego w Polsce jeziora wynosi 11 383 ha. Wąskie przesmyki łączą główny akwen z kilkoma mniejszymi jeziorami, jeżeli przy obliczaniu powierzchni Śniardw wziąć po uwagę również Seksty, Kaczerajno i Warnołty, uzyska się wynik 11 487,5 ha. Na takim obszarze zdarzyć się może wszystko. Wypływając z portu w piękną pogodę, trzeba liczyć się z tym, że na trasie spotkać możemy chmury, deszcz, silny wiatr i inne nieprzyjemne niespodzianki. Dlatego właśnie początkujący żeglarze powinni odpuścić sobie rejs po Śniardwach, bądź wybrać się tam pod opieką osoby doświadczonej.
Jezioro Śniardwy pozostanie do końca życia koszmarem dla żeglarzy z Warszawy, którzy w minioną niedzielę stoczyli walkę z przepastnymi wodami mazurskiego morza. Do zdarzenia doszło około godziny 18.00, niedaleko Niedźwiedziego Rogu.
Jacht typu Kasprzak z pięcioosobową załogą z Warszawy wypłynął na krótką wycieczkę po jeziorze - mówi Lech Kalwejt Rzecznik Prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piszu -
Na pokładzie jachtu były trzy kobiety i dwóch mężczyzn w wieku od 52 do 64 lat. Około 1 km od brzegu poza szlakiem żeglowym, silnik łodzi nagle stanął i do wnętrza od strony rufy zaczęła dostawać się bardzo szybko woda. Jacht zatonął w przeciągu dwóch minut i osiadł na dnie jeziora na głębokości ok. 5 m.
Nad lustrem wody wystawał maszt jachtu, którego przez cała noc w wodzie w kapokach trzymała się załoga. Następnego dnia rano około 6:00 przypadkowi wędkarze znaleźli pływających na wodzie rozbitków udzielili im natychmiastowej pomocy i powiadomili WOPR.
Właściciel jachtu 64 – letni Krzysztof W. utonął. Pozostali członkowie załogi zostali dowiezieni do Szpitala w Piszu. Wstępne ustalenia wskazały, że przyczyną zatonięcia jachtu było rozszczelnienie kadłuba w komorze silnika – mówi Rzecznik KPP w Piszu.
Teraz w prowadzonym śledztwie zostaną powołani biegli, którzy dokładnie określą przyczynę tego tragicznego w skutkach i zarazem pierwszego w tym sezonie wypadku na jeziorze.
Sezon żeglarski trwa, wrzesień to miesiąc, który upodobali sobie szczególnie studenci, oby wody mazurskich jezior były dla nich łaskawe.
Komentarze