Ewa Kowalewska z Pisza, po tym, jak zginął jej mąż Marcin, została sama z dwójką dzieci. 27 czerwca tego roku Marcin Kowalewski pojechał wraz ze szwagrem do lasu, była to jego osatnia przejażdżka w życiu. Po załadowaniu drewna na ciągnik miał usiąść w przyczepie, usiadł jednak na zaczepie. Tuż przed domem teściów w Ciesinie spadł, zginął pod kołami.
Obaj byli pod wpływem alkoholu – mówi Ewa Kowalewska – ale zginął, bo nie mógł się wybronić z sytuacji. Marcin był osobą niepełnosprawną, miał przykurcz dłoni, jego palce były sztywne...gdyby się złapał...
Marcin Kowalewski miał 35 lat, odszedł zostawiając żonę i dwóch synów 4-letniego Jakuba i 8-miesięcznego Gabriela. Ewa jest bezrobotna, teraz pozostała bez środków do życia.
Mogę liczyć na wsparcie rodziców i teściowej, ale nie pomogą mi materialnie. Nie wiem jak wyżywię dzieci. Dostaję 393 zł zasiłku i świadczenie rodzinne, ale wiadomo, że są opłaty – czynsz, energia, gaz. Dzieci potrzebują serków, kaszek, soczków, młodszy - pampersów. Nie wiem skąd wezmę na to środki.
Mąż Ewy pracował na 3/4 etatu, jednak prawdopodobnie nie dostanie ona renty rodzinnej, gdyż nie spełnił wszystkich warunków, aby ją uzyskać. Aby otrzymać ją należy pracować nieprzerwanie przez pięć lat w ostatnim dziesięcioleciu – mówi siostra Marcina – brat pracował cały czas, ale w większości na czarno. Tak to jest gdy nie ma pracy, znajdując zajęcie bierze się je i dziękuje, choć pracodawca nie zamierza zarejestrować.
Oto jak kończy się takie zatrudnienie, jakie mamy zabezpieczenie na wypadek tragedii. Ewa pozostała sama sobie. Nie ma kto o nią dbać, do pracy nie pójdzie, bo trzeba zostawić dzieci, a niania kosztuje. Będziemy starać się o tę rentę, może coś wskóramy, ale to potrwa ze trzy miesiące. Do tego czasu potrzebna jest jej pomoc.
Nie chodzi wyłącznie o pieniądze, choć także one są niezbędne do życia. Ewa potrzebuje odzieży dla siebie i dzieci, pampersów, żywności. Warunki w jakich mieszka też nie są najlepsze – łazienka wymaga natychmiastowego remontu, którego Marcin nie zdążył już wykonać. Jeśli ktoś ma stare meble, nadające się jeszcze do użytku, również może pomóc tej rodzinie.
Za każdą pomoc będę wdzięczna – mówi Ewa – chcę, by mimo tej tragedii moje dzieci były szczęśliwe...w tej chwili ja nie jestem w stanie zapewnić im godziwych warunków... aż serce mi pęka..ale będę się starać, by miały wszystko to, co potrzeba im do życia. Proszę, pomóżcie mi.
Osoby, które chcą pomóc mogą kontaktować się z Ewą Kowalewską telefonicznie pod numerem: 0601-982-635 lub osobiście – ulica Lipowa 11/2. W najbliższym czasie przebywać bedzie w Ciesinie u rodziców.
Twoja prywatność jest dla mnie ważna i ta strona nie rozsyła reklam:
Te zasady mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Niniejsze zasady i warunki zawierają zasady dotyczące publikowania komentarzy. Przesyłając komentarz, oświadczasz, że zgadzasz się z tymi zasadami:
Nieprzestrzeganie tych zasad może skutkować zakazem dalszego komentowania.
Niniejsze warunki mogą ulec zmianie w dowolnym czasie i bez powiadomienia.
Komentarze