Podobno statystyczny Polak zjada w Tłusty Czwartek przynajmniej 2-3 pączki. W Polsce tego dnia schodzi około 100 milionów pączków, co oznacza, że cały kraj przez 24 godziny funkcjonuje na cukrze i oleju. Tłusty Czwartek to jedyny dzień w roku, kiedy dietetycy udają, że nie istnieją, a Polacy rzucają się na okazję w miejscowej cukierni. W ostatnich latach coraz częściej - do marketu. Ostatni czwartek przed Wielkim Postem to oficjalne święto wszystkich łasuchów, podczas którego każdy może jeść bez wyrzutów sumienia (bo przecież wszyscy jedzą, więc to się nie liczy!).
Ten dzień wywodzi się ze staropolskiej tradycji, kiedy to ludzie postanowili najeść się na zapas przed Wielkim Postem. Poczatkowo ucztowano głównie mięsiwem i smażoną słoniną, ale na szczęście dla dzisiejszych smakoszy, później na scenę wkroczyły pączki. Dziś mamy luksus jedzenia słodkich wersji, choć kto wie, może gdzieś w Piszu znajdzie się amator staropolskiej wersji z boczkiem?
Pączki to dla niektórych styl życia. Niektórzy nie wyobrażają sobie dnia bez kawy z mięciutkim, pulchnym słodyczem. Dawniej były twardsze, ale z czasem zmiękły i nabrały nadzienia. Klasyczny pączek ma być pulchny, pełen słodkiego wnętrza i smażony na gęsim smalcu. Współczesne pączki wypełniane są wszystkim, od różanego dżemu po kremy, które sprawiają, że każde ugryzienie to czysta rozkosz.
W tym dniu jemy nie tylko pączki. Popularne są u nas faworki, zwane również chrustem - kruche ciastka, które osypują się cukrem pudrem. Idealne do kawy, herbaty i na szybkie podjadanie, kiedy nikt nie patrzy.
Czy to klasyczne różane, czy te z bardziej wymyślnymi nadzieniami, jedno jest pewne – tego dnia nie można liczyć kalorii. A jeśli ktoś próbuje, to pewnie jeszcze nie zjadł wystarczająco dużo pączków!
Ile dziś planujecie zjeść? I z której piekarni, czy sklepu Wam najlepiej smakują?
3 2
U nas w PGR Kaliszki nie ma cukierni. Jest tylko sklep z wódką. Do cukierni to trza isc na piechtę lub jechać do Białej. Ale tam zwykle stare rzeczy mają. Baby teraz leniwe i żadnej nie chce się skręcić pączka. Tylko by leżały i piłowaly paznokcie papierem ściernym. Za PGR-u było inaczej i dużo lepiej. Żyło się pełną gębą i wesoło było. Najlepsze było świniobicie. To były imprezy. Starzy, młodzi, dzieci się bawili i jedli do syta. Tak było w PGR Kaliszki.
4 4
Lepiej zjeść garść orzechów i pójść na spacer. I nie hołdować tym zabobonnym zwyczajom rodem z okresu rozkwitu komuny - gdy nic nie było w sklepach i człowiek musiał kombinować. Dziś dostęp do słodyczy, łakoci itp jest powszechny, codzienny. Zatem żadna to okazja. A największą głupotą przed przystąpieniem do postu jest napchanie kichy cukrami i tłuszczami